poniedziałek, 21 października 2013

Psie przedszkole i rozwój osobowości.



Na reszcie przyszedł ten moment, w którym mogliśmy zabrać Sunny na zajęcia. Do tego czasu postanowiliśmy między innymi zakończyć serię szczepień, w tym szczepienie przeciw wściekliźnie, poprawić umiejętność odwoływania na spacerach i zrobić coś z jej miłością do śmieci. 



Sunny świetnie przeszła ostatnie szczepienie z serii szczepień podstawowych, w sumie nic dziwnego, po ostatnim wstrząsie darowaliśmy sobie Leptospirozę i zdecydowaliśmy się na najbardziej podstawowy "Biocan", bo drugi raz nie chcemy przechodzić takiej sytuacji jak przy drugim szczepieniu. Odczekaliśmy trochę ponad tydzień, szczylek został odrobaczony (profilaktyka, bo pasożytów nie odnotowaliśmy) i w piątek (18.10.2013r) zaszczepiliśmy naszego brzdąca przeciw wściekliźnie.


Kolejna nowina to wspomniane zajęcia w psim przedszkolu u Freex'ów. Uczęszczamy tam od ubiegłej środy wraz z Moniką i Wiktorem. Sunny bawi się i uczy w towarzystwie Rumpla, czarnej labki imieniem Leya, oraz półrocznej suczki Owczarka Szetlandzkiego. Dziewczyny z Freex'a nie mają we zwyczaju organizowania zajęć tego typu, raczej ich domeną jest Agility, ale w związku z tym, że planujemy w przyszłości trenować u nich, to zaproponowały, że takie zajęcia dla szczeniaczków ze wstępem do tej dyscypliny nam zorganizują. Jak do tej pory byliśmy na dwóch spotkaniach i jesteśmy bardzo zadowoleni. Wszystkie ćwiczone umiejętności mają praktyczne zastosowanie na co dzień. Pilnie się uczymy na zajęciach oraz dzielnie ćwiczymy zadania domowe. Ze względu na mój problem z plecami w ciągu ostatniego tygodnia, w roli przewodnika Sunny występowała Angie, teraz kolej na mnie.













Sunny rozwija się bardzo ładnie, cały czas ćwiczymy z nią różne sztuczki, jest raczej typem psa bezproblemowego, no może z wyjątkiem tendencji do wciągania każdego śmiecia jakiego napotka na drodze, co czasem skutkuje rozstrojem żołądka. W tej materii czuliśmy się bezradni, nawet zakupiliśmy kaganiec, ale ciężko nam się na nią patrzy gdy ma go na pyszczku i jest taka niezadowolona z tego powodu, więc ostro ćwiczymy odwołanie i ostatnio zaczęliśmy zauważać rezultaty. Jeżeli Sunny złapie jakąś chustkę, folię czy materiał po szybkiej reakcji typu "Fe!" i zawołaniu do siebie wypuszcza śmiecia z pyszczka i leci po nagrodę. Niestety nie jesteśmy jeszcze atrakcyjniejsi od śmierdzących chipsów, czy pokarmu dla kaczek, ale dojdziemy i do tego.

I na koniec najśmieszniejsza historia minionego tygodnia. Sunny, jak to retrievery mają we zwyczaju interesuje się wodą, a mieszkając niedaleko Fortu Bema okalanego przez fosę często tam bywamy i nasza kulka lubi sobie w niej pobrodzić. Woda w fosie raczej stoi niż płynie, więc liście które spadły z drzew dryfują sobie na powierzchni układając się w różnokolorowy dywan. Otóż Sunny była przekonana, że pod dywanem zazwyczaj jest podłoga, więc wzięła rozpęd i dała wielkiego susa na te liście. Ku jej zdziwieniu, pod liśćmi podłogi nie było, więc nasz szczeniaczek konkretnie się skąpał i przy okazji udowodnił, że jak na Tollerka przystało pływać umie.





czwartek, 3 października 2013

Spotkanie Tollerowe

W ubiegłą niedzielę udało nam się zorganizować małe spotkanie tollerowe na Polach Mokotowskich, w którym udział wzięły w sumie 3 szczeniaki i jedna (prawie) dorosła suczka.

Byli tam: Viva z właścicielami, Iron z właścicielami, Rumpelek z Moniką i Wiktorem no i oczywiście my z Sunny.

Nie za bardzo jest co opisywać zdjęcia wszystko pokażą, ale warto wspomnieć, że Sunny jest tak zgrabna, że skąpała się w oczku wodnym :)


















 " Ej, pomóż!"
 "No dobra"
 Nasz mały brudasek









Tak wyglądała Sunny po spacerze :D

sobota, 21 września 2013

Pierwsze dwa tygodnie w naszym domu

Dawno nic nie pisaliśmy ponieważ wychowanie tak młodego pieska jest bardzo absorbujące. Ale już dziś, w sobotę tak dla odmiany pobudka przed 7.00, więc i czas się znalazł żeby usiąść i coś nastukać, a jest o czym.

Sunny pięknie rośnie, choć niezbyt ładnie jada. Gdy pojawiła się w naszym domu była w trakcie zmiany karmy ze startera na RC Junior, gdy przeszliśmy całkowicie na Royala Sunny strasznie się drapała i nie miała apetytu, po wykluczeniu innych możliwych przyczyn obstawiliśmy, że karma jest winowajcą. Kupiłem dwa małe opakowania innych karm (Acana i Pro Plan Sensitive) żeby zrobić test czy będą jej smakować. Zarówno Acana jak i Purina przypadły jej do gusty, lecz ostatecznie chętniej jadła Purinę, zatem zadecydowane, przechodzimy na Purina Pro Plan Sensitive Salmon & Rice. Po zmianie karmy początkowo nieźle jadła, ale od paru dni nie chce jeść karmy inaczej jak z ręki lub ostatecznie z podłogi i w dodatku i tak nie zjada całych porcji. Nie chcemy jej dosmaczać tej karmy jakimiś frykasami, bo ukręcimy sobie bicz na własne tyłki i w przyszłości będzie wybrzydzać.

Zmiana wagi Sunny:
8 tydzień - 5kg i 50g
9 tydzień - 5kg i 650g
10 tydzień - 5kg i 900g

Druga historia jest następująca... Otóż w zeszły piątek (13.09.2013) mieliśmy termin drugiego szczepienie. Jako, że Tollery to wodołazy i planujemy zapewniać małej solidną dawkę wodnej rozrywki zgodziliśmy się na propozycję weterynarz, że zaszczepimy ją dodatkowo na Leptospirozę. Wet poinformowała nas, że czasem zdarzają się reakcje alergiczne na szczepienia i poinstruowała nas na co zwrócić uwagę jak wrócimy do domu, ale takie sytuacja zdarzają się tak rzadko, że ona mówi o tym w kwestiach formalnych. Przyszliśmy na poranny dyżur lecznicy na 9.00 no i szczepimy... Sunny dostała zastrzyk, zaczęła strasznie płakać i się wyrywać, gdy Angie postawiła ją na ziemi, mała w 6-8 turach zwróciła całą zawartość żołądka, zaczęła się słaniać na nogach i lecieć przez ręce. My byliśmy przerażeni, nie reagowała na bodźce, dostała zastrzyk domięśniowy i nawet nie zadrżała, kroplówki, oczy strasznie przekrwione, brzuszek cały czerwony, baliśmy się, że piesek nam zaraz zejdzie. Ale na szczęście weterynarz dała radę i ją wyratowała. Powiedziała, że na tej szczepionce jeszcze jej się to nigdy nie zdarzyło, żeby pies dostał wstrząsu. Spędziliśmy tam prawie dwie godziny pompując ją płynami podskórnie, aż w końcu sunia doszła do siebie i zabraliśmy ją do domu. Po lekach antywstrząsowych miała przez następne trzy dni zabójcze gastro :) wodę pompowała jak szalona, przez ten czas zużyliśmy więcej podkładów do sikania niż od jej pojawienia się u nas. Na szczęście z Sunny jest już wszystko ok.

W tak zwanym międzyczasie w Warszawie pojawił się brat naszego szkraba - Rumpel. Zaaranżowaliśmy spotkanie zapoznawcze nam jako właścicielom i zjazd rodzinny dla szczeniaków. Sunny świetnie się bawiła, bardzo się cieszyliśmy, że mieliśmy okazję dać jej możliwość wyszalenia się z kimś jej gabarytów bez strachu, że coś się może stać. Monika i Wiktor, właściciele Rumpla, okazali się być bardzo fajnymi ludźmi o zbieżnych z naszymi zainteresowaniach. W ramach dokumentacji spotkania wrzucam poniższy filmik :)



Postanowiliśmy od samego początku zapoznawać Sunny z klikerem i ćwiczyć z nią podstawowe komendy, zaopatrzyliśmy się w dwa przyrządy firmy Trixie:

Kiker

oraz


Target stick z klikerem


Ciężko powiedzieć coś o klikerze, bo jest to urządzenie proste jak budowa cepa, ważne jest to, że trening z klikerem jest naprawdę świetny! Daje bardzo szybkie rezultaty i jesteśmy bardzo zadowoleni, że się na niego zdecydowaliśmy. Target Stick moim zdaniem jest wynalazkiem przełomowym, który zdecydowanie ułatwia życie podczas nauki sztuczek. Wystarczy, że pies opanuje dotykanie nosem do kulki na końcu wysięgnika i można robić wszystko. Sunny ogarnięcie zasady działania tego treningu zajęło może 5 minut, nie więcej. Na chwilę obecną możemy się pochwalić tylko kilkoma komendami, które Sunny ma już nieźle opanowane, nad resztą ciągle pracujemy. To, co Sunny umie w wieku 10 tygodni: reakcja na imię, siad, waruj i zostaw.


Kolejną rzeczą godną pochwalenia się jest fakt, że sunny śpi sama w transporterze w oddzielnym pokoju i grzecznie zostaje sama w domu na 4 godziny. Czas bez nas zwiększamy stopniowo, żeby nie rzucać jej na głęboką wodę bez przygotowania. Jesteśmy bardzo dumni z naszego małego Tollerka :)


A tu kilka fotek na zakończenie: